picture

Zmarł Leszek Grajek

Tygodnik Swarzędzki z dnia 01.08.2002 czytaj...

picture

"Dziś takich ludzi już nie ma..."

Informator Spółdzielczy z dnia 20.06.2012 czytaj...

picture

"Z sercem wśród ludzi"

Informator Spółdzielczy z dnia 17.10.2003 czytaj...

picture

"Reminescencje o Leszku..."

Informator Spółdzielczy z dnia 13.07.2003 czytaj...

 

Leszek Grajek ur. 27 sierpnia 1947r., zm. 26 lipca 2002r.
Wybitny swarzędzanin, społecznik, z-ca prezesa Spódzielni Mieszkaniowej w Swarzędzu. Inicjował i powoływał do życia kluby turystów, miłośników przyrody, kluby seniora, dawców krwi. Skupił wokół siebie miłośników ziemi swarzędzkiej, stworzył lokalną gazetę i telewizję. Upowszechniał sport amatorski i kulturę, nawiązywał zagraniczne kontakty. Zainicjował powstanie Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci Specjalnej Troski, które po jego śmierci przyjęło jego imię.

Sylwetki Swarzędzan - Leszek Grajek

Leszek Grajek był rodowitym poznaniakiem, urodził się w Poznaniu 21 sierpnia 1947 roku. Dzieciństwo i wczesna młodość upłynęły Mu w trudnych warunkach; to jest zresztą charakterystyczne dla pokolenia urodzonego w pierwszych latach powojennych, ale niedostatek i bieda hartowały ludzi, co miało i swoją dobrą stronę. Leszek ukończył jedną z najlepszych w tym czasie szkół średnich - Technikum Mechaniczne w Poznaniu, następnie rozpoczął studia na Politechnice Poznańskiej, na Wydziale Mechanicznym-Technologicznym. Studia te ukończył w roku 1972 i zaraz w maju tego roku rozpoczął pracę zawodową w Elektrociepłowni Karolin. Znaliśmy się z Leszkiem jeszcze z okresu studiów, od naszych wspólnych kolegów z EC Karolin wiem, że Leszek był bardzo dobrym inżynierem i, mimo młodego wieku, szanowanym i cenionym w firmie.

Ściślejszy związek Leszka ze Swarzędzem datuje się na rok 1984, kiedy rozpoczął pracę w naszej Spółdzielni Mieszkaniowej. Potem był niedługi epizod w "Swarbudzie" i powrót do Spółdzielni, w której od 1993 roku pełnił funkcję dyrektora ds. eksploatacji i z-cy Prezesa ds. eksploatacji. Logicznie rzecz biorąc, pracy na tym stanowisku jest tyle, że można by na niej poprzestać. I inni pewnie by tak zrobili. Ale nie Leszek, pasja społecznikowska gnała Go między ludzi. Szczególnie serdecznie odnosił się do ludzi poszkodowanych przez los, chorych, opuszczonych, biednych i bezradnych. Nikt potrzebujący pomocy nie wyszedł od Niego z przysłowiowym kwitkiem.

Jego największą troską był jednak los dzieci niepełnosprawnych. Był jednym z założycieli Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci Specjalnej Troski, inicjatorem powstania Warsztatu Terapii Zajęciowej, organizował zbiórki pieniędzy na zakup sprzętu rehabilitacyjnego, wydeptywał ścieżki w urzędach i instytucjach, próbując zarazić pasją pomagania innych ludzi. I udawało Mu się to; ludzie wiedzieli, że powierzone Mu środki będą optymalnie wykorzystane dla dobra podopiecznych. Pamiętam, jak cieszył się z zakupu konia do zajęć z hipoterapii, ten koń, a raczej ona, bo to była kobyłka - nazywał się Bajka. Cieszył się każdym nowym sprzętem dla naszych dzieciaków, kochał je i one Go też; to było widać, mimo że niektóre buzie sprawiały wrażenie pozbawionych jakichkolwiek emocji.

Leszek był inicjatorem powstania wielu organizacji społecznych, kół zainteresowań, klubów i stowarzyszeń. Nie sposób wymienić wszystkich, ale wspomnieć można np. o Towarzystwie Miłośników Ziemi Swarzędzkiej, Klubie Honorowych Dawców Krwi, Tygodniku Swarzędzkim, TKKF, organizacjach turystycznych, sportowych, filatelistycznych, wędkarskich, stowarzyszeniu przyjaciół harcerstwa i wielu innych. Znakomita większość tych organizacji istnieje i działa do dziś. Świadczy to o trafności podejmowanych w tamtych latach decyzji. A wszędzie w tle zawsze On, tytan pracy. Nieraz zastanawialiśmy się, jak On to robi? Tajemnica tkwiła chyba w doskonałej organizacji czasu i w talencie do pozyskiwania wspólników do realizacji zamierzeń.

Doświadczenia młodości i wrodzona wrażliwość na sprawy drugiego człowieka spowodowały, że miejsce Leszka było po lewej stronie, był ideowym człowiekiem lewicy, wiernym swoim zasadom bez względu na aktualny kierunek wiatru historii. Ta wierność zasadom powodowała, że nawet polityczni przeciwnicy (nie wszyscy, ale niech im dobry Pan Bóg wybaczy) szanowali Go i doceniali. Wyrazem tego było choćby zaufanie wyborców, powierzających Mu mandat radnego.

Leszek był bardzo wesołym człowiekiem, miał niesamowite poczucie humoru; mam w pamięci wiele scen, których jednakże nie odważę się tu przytoczyć... Chciałem tylko zaznaczyć, że nie był to człowiek ze spiżu, tylko zwykły, normalny facet z krwi i kości!

Kilka ostatnich lat życia, naznaczonych walką z coraz silniejszą chorobą, nie załamało Go; był przykładem, jak przekuć słabość w siłę. Nie poddawał się, jeszcze w dniu 13 czerwca 2002 roku, w kinie Hollywood, gdzie kierownictwo Spółdzielni przygotowało mu oficjalne pożegnanie zawodowe, śmiał się, żartował i snuł plany na przyszłość. Wiedzieliśmy i czuliśmy wtedy, że żegnamy się na zawsze, że to chyba ostatnie takie spotkanie z Leszkiem, ale z drugiej strony przecież wierzyliśmy Mu, że to przejdzie. Stąd wiadomość o Jego śmierci w dniu 26 lipca 2002 r. wielu z nas przyjęło z niedowierzaniem. Jak to? Inni może tak, ale nie Leszek! A jednak tak...

W czwartek, 1 sierpnia 2002 r. na swarzędzkim cmentarzu żegnały Go tysiące ludzi, był to chyba największy od kilkudziesięciu lat pogrzeb w Swarzędzu. Żegnali Go przyjaciele, koledzy, uczestniczył w pogrzebie ówczesny wicepremier i przyjaciel Leszka Marek Pol, byli posłowie na Sejm, wojewodowie i prezydenci miast, tysiące podopiecznych Leszka. Był to dzień, w którym premier i prezydent byli akurat za granicą, Marek Pol był wtedy urzędującym numerem jeden i pewnie nie powinien opuszczać Warszawy(?), a jednak znalazł czas, by pożegnać Przyjaciela. Nie było tylko ówczesnych władz Swarzędza, przynajmniej tego pierwszego garnituru. Pamięć o Leszku żyje wśród tych, którzy Go znali, szanowali i kochali. Ale żyje też w postaci najpiękniejszego pomnika - Stowarzyszenia Przyjaciół Dzieci Specjalnej Troski, które przyjęło Go za swego patrona.

Piotr Osiewicz

Sylwetki Swarzêdzan - Leszek Grajek

Leszek Grajek by³ rodowitym poznaniakiem, urodzi³ siê w Poznaniu 21 sierpnia 1947 roku. Dzieciñstwo i wczesna m³odo¶æ up³ynê³y Mu w trudnych warunkach; to jest zreszt± charakterystyczne dla pokolenia urodzonego w pierwszych latach powojennych, ale niedostatek i bieda hartowa³y ludzi, co mia³o i swoj± dobr± stronê. Leszek ukoñczy³ jedn± z najlepszych w tym czasie szkó³ ¶rednich - Technikum Mechaniczne w Poznaniu, nastêpnie rozpocz±³ studia na Politechnice Poznañskiej, na Wydziale Mechanicznym-Technologicznym. Studia te ukoñczy³ w roku 1972 i zaraz w maju tego roku rozpocz±³ pracê zawodow± w Elektrociep³owni Karolin. Znali¶my siê z Leszkiem jeszcze z okresu studiów, od naszych wspólnych kolegów z EC Karolin wiem, ¿e Leszek by³ bardzo dobrym in¿ynierem i, mimo m³odego wieku, szanowanym i cenionym w firmie.

¦ci¶lejszy zwi±zek Leszka ze Swarzêdzem datuje siê na rok 1984, kiedy rozpocz±³ pracê w naszej Spó³dzielni Mieszkaniowej. Potem by³ nied³ugi epizod w „Swarbudzie” i powrót do Spó³dzielni, w której od 1993 roku pe³ni³ funkcjê dyrektora ds. eksploatacji i z-cy Prezesa ds. eksploatacji. Logicznie rzecz bior±c, pracy na tym stanowisku jest tyle, ¿e mo¿na by na niej poprzestaæ. I inni pewnie by tak zrobili. Ale nie Leszek, pasja spo³ecznikowska gna³a Go miêdzy ludzi. Szczególnie serdecznie odnosi³ siê do ludzi poszkodowanych przez los, chorych, opuszczonych, biednych i bezradnych. Nikt potrzebuj±cy pomocy nie wyszed³ od Niego z przys³owiowym kwitkiem.

Jego najwiêksz± trosk± by³ jednak los dzieci niepe³nosprawnych. By³ jednym z za³o¿ycieli Stowarzyszenia Przyjació³ Dzieci Specjalnej Troski, inicjatorem powstania Warsztatu Terapii Zajêciowej, organizowa³ zbiórki pieniêdzy na zakup sprzêtu rehabilitacyjnego, wydeptywa³ ¶cie¿ki w urzêdach i instytucjach, próbuj±c zaraziæ pasj± pomagania innych ludzi. I udawa³o Mu siê to; ludzie wiedzieli, ¿e powierzone Mu ¶rodki bêd± optymalnie wykorzystane dla dobra podopiecznych. Pamiêtam, jak cieszy³ siê z zakupu konia do zajêæ z hipoterapii, ten koñ – a raczej ona, bo to by³a koby³ka - nazywa³ siê Bajka. Cieszy³ siê ka¿dym nowym sprzêtem „dla naszych dzieciaków”, kocha³ je i one Go te¿; to by³o widaæ, mimo ¿e niektóre buzie sprawia³y wra¿enie pozbawionych jakichkolwiek emocji.

Leszek by³ inicjatorem powstania wielu organizacji spo³ecznych, kó³ zainteresowañ, klubów i stowarzyszeñ. Nie sposób wymieniæ wszystkich, ale wspomnieæ mo¿na np. o Towarzystwie Mi³o¶ników Ziemi Swarzêdzkiej, Klubie Honorowych Dawców Krwi, Tygodniku Swarzêdzkim, TKKF, organizacjach turystycznych, sportowych, filatelistycznych, wêdkarskich, stowarzyszeniu przyjació³ harcerstwa i wielu innych. Znakomita wiêkszo¶æ tych organizacji istnieje i dzia³a do dzi¶. Œwiadczy to o trafno¶ci podejmowanych w tamtych latach decyzji. A wszêdzie w tle zawsze On, tytan pracy. Nieraz zastanawiali¶my siê, jak On to robi? Tajemnica tkwi³a chyba w doskona³ej organizacji czasu i w talencie do pozyskiwania „wspólników” do realizacji zamierzeñ.

Do¶wiadczenia m³odo¶ci i wrodzona wra¿liwo¶æ na sprawy drugiego cz³owieka spowodowa³y, ¿e miejsce Leszka by³o po lewej stronie, by³ ideowym cz³owiekiem lewicy, wiernym swoim zasadom bez wzglêdu na aktualny kierunek wiatru historii. Ta wierno¶æ zasadom powodowa³a, ¿e nawet polityczni przeciwnicy (nie wszyscy, ale niech im dobry Pan Bóg wybaczy) szanowali Go i doceniali. Wyrazem tego by³o choæby zaufanie wyborców, powierzaj±cych Mu mandat radnego.

Leszek by³ bardzo weso³ym cz³owiekiem, mia³ niesamowite poczucie humoru; mam w pamiêci wiele scen, których jednak¿e nie odwa¿ê siê tu przytoczyæ... Chcia³em tylko zaznaczyæ, ¿e nie by³ to cz³owiek ze spi¿u, tylko zwyk³y, normalny facet z krwi i ko¶ci!

Kilka ostatnich lat ¿ycia, naznaczonych walk± z coraz silniejsz± chorob±, nie za³ama³o Go; by³ przyk³adem, jak przekuæ s³abo¶æ w si³ê. Nie poddawa³ siê, jeszcze w dniu 13 czerwca 2002 roku, w kinie Hollywood, gdzie kierownictwo Spó³dzielni przygotowa³o mu oficjalne po¿egnanie zawodowe, ¶mia³ siê, ¿artowa³ i snu³ plany na przysz³o¶æ. Wiedzieli¶my i czuli¶my wtedy, ¿e ¿egnamy siê na zawsze, ¿e to chyba ostatnie takie spotkanie z Leszkiem, ale z drugiej strony przecie¿ wierzyli¶my Mu, ¿e „to przejdzie”. St±d wiadomo¶æ o Jego ¶mierci w dniu 26 lipca wielu z nas przyjê³o z niedowierzaniem. Jak to? Inni mo¿e tak, ale nie Leszek! A jednak tak…

W czwartek, 1 sierpnia na swarzêdzkim cmentarzu ¿egna³y Go tysi±ce ludzi, by³ to chyba najwiêkszy od kilkudziesiêciu lat pogrzeb w Swarzêdzu. ¯egnali Go przyjaciele, koledzy, uczestniczy³ w pogrzebie ówczesny wicepremier i przyjaciel Leszka Marek Pol, byli pos³owie na Sejm, wojewodowie i prezydenci miast, tysi±ce „podopiecznych” Leszka. By³ to dzieñ, w którym premier i prezydent byli akurat za granic±, Marek Pol by³ wtedy urzêduj±cym „numerem jeden” i pewnie nie powinien opuszczaæ Warszawy(?), a jednak znalaz³ czas, by po¿egnaæ Przyjaciela. Nie by³o tylko ówczesnych w³adz Swarzêdza, przynajmniej tego pierwszego garnituru… Pamiêæ o Leszku ¿yje w¶ród tych, którzy Go znali, szanowali i kochali. Ale ¿yje te¿ w postaci najpiêkniejszego pomnika – Stowarzyszenia Przyjació³ Dzieci Specjalnej Troski, które przyjê³o Go za swego patrona.

Piotr Osiewicz